My travel mistakes
Po powrocie z Paryża zrobiłam krótkie podsumowanie naszych ostatnich krótszych i dłuższych podróży. Skupiłam się jednak na tym z czego nie byłam najbardziej zadowolona i odkryłam kilka błędów, które sprawiły, że wyjazd nie przyniósł nam spodziewanej satysfakcji. Oczywiście żadnego nie żałuję i jestem wdzięczna, że mogłam tak wiele zobaczyć. Mam jednak nieodparte wrażenie, że nie tylko ja popełniam takie błędy i nie tylko ja szukam własnego stylu podróżowania. Ten wpis jest bardzo subiektywny, każdy z nas ma inne potrzeby i inne oczekiwania.
Szybka zmiana destynacji
Wielu naszych znajomych preferuje wyjazdy łączone. Wybierają po kilka destynacji i w każdej z nich spędzają 1 max 2 dni. Ponieważ wszyscy zachwalali taki tryb podróżowania to skusiliśmy się i my. Kupiliśmy bilety z Berlina do Barcelony, po dwóch dniach lecieliśmy już do Paryża. Na szczęście kolejnym przystankiem był już nasz dom. Dla nas taka wycieczka była dość męcząca (nocne i bardzo wczesne godziny lotów) i mało satysfakcjonująca. Dwa dni to dla nas zdecydowanie zbyt mało czasu na poznanie nowego miejsca i odkrycie fajnych spotów. Szybka turystka, to nie nasz klimat.
Jednodniowe wypady
W lipcu spędziliśmy tydzień we włoskich Alpach, jeden dzień zarezerwowaliśmy na wypad do Weneceji. Wydawało nam się, że 200 km w jedną stronę to nic, szybko dojedziemy i spędzimy cudowny dzień w tym mieście. Trasa przez góry łącznie wyniosła około 7 godzin, na miejscu spędziliśmy maksymalnie 5. Nie udało nam się wiele zobaczyć i nie nacieszyliśmy się klimatem tego miasta. Wróciliśmy zmęczeni, a następnego dnia musieliśmy wstać o 4 rano. Śmiało mogę powiedzieć, że straciliśmy jeden dzień na wypoczynek, a Wenecji i tak nie poznaliśmy. Ten błąd powtórzyliśmy całkiem niedawno decydując się na jednodniowy wypad do Amsterdamu (z Frankfurtu nad Menem mamy około 450 km w jedną stronę). Większość dnia spędziliśmy w samochodzie, ze względu na korki na autostradzie. Jednodniowe wyjazdy są super, ale tylko w niedalekie okolice.
Wyjazdy w szczycie sezonu
W tym roku skusiły nas niskie ceny biletów na Majorkę i zupełnie odpuściliśmy naszą zasadę ” wakacje tylko poza sezonem”. Kiedy zaczęliśmy przeglądać dostępne hotele i podsumowaliśmy koszty okazało się, że zapłacimy 200% więcej tylko dlatego, że zaplanowaliśmy wypoczynek w lipcu. Finalnie straciliśmy tylko czas i pieniądze wydane na bilety lotnicze, a na Majorkę nie polecieliśmy. Pomijając już zwiększone koszty, to sezon urlopowy absolutnie nie jest dla nas! Nie lubimy tłumów na plaży, zapchanych knajpek i slalomów między turystami.
Napięty grafik
Kiedy zaczęłam prowadzić bloga zdarzały się takie wyjazdy, które zaplanowane były od A do Z. Poruszaliśmy się zgodnie z zaplanowaną trasą, nie zbaczając nawet na metr! Chciałam zobaczyć jak najwięcej, żeby móc podzielić się z Wami ciekawymi wpisami. Takie planowanie jednak zupełnie nie jest dla nas. Odbiera nam sporo radości z odkrywania nowych miejsc, a przecież o radość tu chodzi. Od pewnego czasu planujemy tylko do 50% naszego wyjazdu reszta to spontaniczne spacery poza szlakiem. I tak lubimy najbardziej.
Fotograficzne inspiracje z instagrama
Muszę się przyznać, że to mój największy błąd! I nie chodzi mi o samo szukanie inspiracji , bo to akurat jedno z dobrodziejstw social mediów. Mam tu na myśli podążanie instagramową ścieżką do najbardziej pożądanego w danym miejscu obiektu fotograficznego. To droga na skróty, która donikąd nie prowadzi! Najwięcej pięknych miejsc odkryłam zbaczając z turystycznych ścieżek, patrząc na miejsce jako miejscowy i starając się szukać innej perspektywy, niż ta znana mi z internetu.
A jak wyglądają Wasze podróże? Odkryliście już swój styl podróżowania?
Więcej inspiracji znajdziesz na Pinterest.
Do następnego!